7/07/2012

i już

Byłam, zobaczyłam, przytyłam i oto znów opalam się w blasku ekranu :) To co najbardziej pociąga mnie w podróżach to chyba przede wszystkim jedzenie. Oczywiście lubię oglądać nowe miejsca, lubię zmęczyć się spacerami, obserwować mieszkańców, lubię oglądać zabytki, galerie i ... wystawy sklepowe, ale później jest czas na najlepsze ... jedzenie :) A Francuskie jedzenie ... oprócz tego, że smakuje to jeszcze ślicznie wygląda. Największą radość sprawiły mi francuskie bułeczki i pięknie podane, kolorowe desery. Tu pianka, tam waniliowy krem, owoce, polewy ... góry różnokolorowych makaroników, z tego wszystkiego zapomniałam kupić choć paczuszki magdalenek :) 



Pierwszy raz miałam też okazje spróbować foie gras. Choć spodziewałam się, że będzie mi nie smakował to jednak smakował :) Walizka powycieczkowa waży 10 kg więcej, trochę ze względu na konferencyjne foldery, trochę przez wino :)


Poitiers ma wszystko to co niezbędne do bycia uroczym miastem: wąskie uliczki biegnące pomiędzy nie-wiadomo-jak-starymi kamienicami, ilość katedr/kościołów dorównującą ilości knajpek i owe nastrojowe knajpki. 



Jest tylko jedna rzecz, z której jestem średnio zadowolona - zdjęcia raczej mi nie wyszły (zapobiegawczo zaopatrzyłam się w kilka pocztówek). Aaa i jeszcze jedno - ostatniego dnia znalazłam sklep z koralikami ... niestety był już zamknięty !






7/02/2012

wyprawa

Dziś wyruszam na kilkudniową wyprawę służbową do Poitiers. Będą wykłady, będą postery, ale będzie też jedzonko :D Ciekawe z czego pysznego słynie to miasteczko .... :) i ile jest pachnących piekarni z pachnącymi bułeczkami, ciasteczkami .... ahh :) Spakowałam aparat i spróbuję zrobić elegancką dokumentację :) 



7/01/2012

kryształki

Cieplutko ! 
Pokażę Wam dziś kolczyki z kryształków i to nie byle jakich, bo z przeszłością (podobno kiedyś stanowiły integralną część żyrandola). Dostałam je od mojej babci, choć czasownik 'wyprosiłam' lepiej opisuje rzeczywistość. Babcia zgodziła mi się je oddać, pod warunkiem, że zrobię z nich coś ładnego.  Gdy je zdobyłam były straszliwie brudne i połączone skrawkami miedzianych drucików. Leżakowały sobie w mojej plastikowej skrzynce z przegródkami ładnych kilka lat, aż do ubiegłego wtorku. W tamten wtorek, koleżanka z pracy opowiadała mi, że chce zrobić ślubne kolczyki dla swojej siostry, a ja wieczorem pogrzebałam w swojej skrzyneczce, wydobyłam babciny skarb i zrobiłam kolczyki. Jestem z nich bardzo bardzo zadowolona. Pierwszą parę podarowałam Zuzaczkowi, ale mam jeszcze 14 kryształków, z których zrobię kolczyki dla siebie, na sierpniowe wesele B. i D. :)


6/26/2012

obrazkowo

Wiatrzysko pokrzyżowało mi plany. Chciałam pojeździć na rolkach, jednak trochę za mocno wieje. A może mi się trochę nie chce w taką pogodę wyczołgiwać z ciepłej dziupli ... hymmmm ... Pewnie skończy się na tym, że za chwil kilka wyciągnę skrzyneczki z koralikami, nićmi, drucikami i filcem i coś nowego zmajstruje :) 

6/24/2012

zrób sobie kolczyki

Pomyślałam sobie, że pokażę Wam jak wykonać w domowym zaciszu kolczyki z kółeczek.  


Zacznijmy od spisu odczynników i sprzętu laboratoryjnego :) Przede wszystkim potrzebne Wam będą bigle lub sztyfty (czyli ta część, która mocuje kolczyk do dziewczyńskiego ucha). Osobiście uważam, że lepiej zainwestować i zakupić bigle/sztyfty wykonane ze srebra, bo wiele dziewczyńskich małżowin reaguje alergicznie na samą myśl o metalach nieszlachetnych. Potrzebna będzie również żyłka jubilerska i kuleczki zaciskowe. Kolejna sprawa to gąbeczkowe kółeczka i ozdobne, szklane koraliki. Gąbeczkowe kółeczka wycinam za pomocą korkobora, gdyż zabawa z nożyczkami zakończyła się frustracją, zniechęceniem i kółeczkami o fikuśnym kształcie. Przydadzą się Wam także szczypce tnące, szczypce bociany i igła o dużym oczku (choć zawsze można poszukać jakiegoś zastępstwa).



Ucinamy kawałek żyłki jubilerskiej, zginamy go w połowie i nawlekamy sztyft oraz ozdobny koralik.


Następnie nawlekamy igłę, zaginamy żyłkę aby igła nam nie spadała i nawlekamy kółeczka.


Gdy już zakończymy nawlekanki przycinamy równiutko żyłkę, nawlekamy kuleczkę zaciskową i zaciskamy ją za pomocą szczypców bocianów. Pozostaje nam tylko obcięcie żyłki i mamy kolczyki :)
W analogiczny sposób robię kolczyki z filcowych kółeczek. Filc nad gąbką ma ta przewagę, że można z niego wyciąć, choć w bólach i mękach, w miarę równe kółka. 






6/20/2012

kolorowo

Gąbeczkowe kolczyki podbiły moje serce. Co więcej otaczający mnie świat również przyjął je ciepło :) 
'... poproszę niebiesko-niebieskie!....','.....a ja czarno-białe!....', '....... pomarańczowo-turkusowe!....' 
Aż z tego wszystkiego zabrakło mi bigli i baranków silikonowych :) 
Przyznam, że szczerze się cieszę z sukcesu jaki odniósł gąbeczkowy, kolczykowy projekt:) 


6/18/2012

landrynka z lukrową gwiazdką

Już pachnie wakacjami! Z łezką w oku wspominam wspaniałe studenckie czasy, gdy przez miłe trzy miesiące można było czytać książki, wylegiwać się pod drzewkami w ogródku ... gorliwie uczęszczać na praktyki lub uczyć się na poprawkę z inżynierii chemicznej & procesowej. Teraz po przyjściu z pracy (choć dni urlopowych jakoś mniej) nie trzeba się już uczyć na kolejną wejściówkę, opalać się w blasku monitora przy pisaniu sprawozdań i liczyć projektów! I można robić mnóstwo ciekawiutkich rzeczy w zamian, w tym czytać fachowe artykuły i książki, krzywić kręgosłup nad wycinankami i koralikami i opalać się w blasku monitora podczas pisania bloga :D

Kolczyki, które Wam dziś pokarzę są wakacyjne. Turkusowe, landrynkowe szkiełka i lukrowa gwiazdka. Do kompletu przyda się bikini, słomkowy kapelusz z dużym rondem i plaża!